Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/186

Ta strona została przepisana.

— Wiesz Pani... że nie mamy ani chwili czasu do stracenia, — rzekł de Luceval po chwili namysłu, — bierzmy dorożkę i jedźmy na ulicę Vaugirard, — jeśli żona moja ma jakie podejrzenie... jaką obawę, musiała wrócić do domu, gdzie zapewne ją jeszcze zastaniemy.
— Masz Pan słuszność.. jedźmy... jedźmy.
W godzinę potem, Walentyna i de Luceval złączyli się w téjże saméj dorożce która ich wysadziła w niewielkiéj odległości od dwóch sąsiednich domów do których poszli na zwiady.
— I cóż! Panie, — zapytała z trwogą Pani d’Infreville blada i wzruszona, siadając pierwsza do powozu, — jakież wiadomości?
— Nie ma już żadnéj wątpliwości, Pani, moja żona ma podejrzenie. Zapytałem odźwiernego o Panię de Luceval, udając, że miałem ważny do niéj interes. — O! ta Pani już tu nie mieszka, — odpowiedział na to... Przyjechała tu dorożką około jedenastéj, zabrała z sobą kilka pakietów, oznajmiając zarazem że tu już nie wróci... Było to rzeczą bardzo prostą, — dodał odźwierny, gdyż Pani Luceval wprowadzając się tutaj zapłaciła za sześć miesięcy naprzód, i od pewnego czasu wypowiedziała mieszkanie od 1-go czerwca; co do jéj sprzę-