rzysz ze stłumionem westchnieniem, — tutaj to być musi... według udzielonyh nam wiadomości... Nadeszła więc stanowcza chwila... Idź Pani... ja tu zaczekam; nie wiem czy nie więcéj jest odwagi pozostać tutaj w trwodze i niepewności, aniżeli Pani towarzyszyć.
— Zaklinam Pana... pamiętaj o swojéj obietnicy... Pozwól Pan mnie saméj spełnić to przykre może posłannictwo, w którem nie umiałbyś być panem siebie,... i pomimo swego przyrzeczenia... jakie mi dałeś... Ah! Panie nie powiem już więcéj, gdyż myśl ta dreszczem mnie przejmuje.
— Nie lękaj się Pani, — odpowiedział de Luceval głosem ponurym, — raz tylko daję słowo... wyjąwszy gdyby...
— Jednakże Pan mi przysiągłeś...
— Bądź Pani spokojną... nie zapomnę mojéj przysięg.
— Dobrze więc... jestem teraz spokojną.
— Odwaga tylko i nadzieja! Panie... dzień którego od trzech miesięcy oczekujemy, nadszedł nareszcie. Taż sama tajemnica osłania jeszcze dla nas postępowanie Michała i Florencyi. Za godzinę będziemy wiedzieli wszystko.. i wszystko się rozstrzygnie.
Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/190
Ta strona została przepisana.