najmniéj być zadziwioną odwiedzinami Walentyny, — i zawsze na usługi Pani... niechże Pani raczy wejść daléj.
Zdawało się jak gdyby Walentyna w téj chwili zatrzymała się z pytaniem, które już miała na ustach; zarumieniła się tylko i weszła do ogrodu, którego drzwi zamknięto znowu (Pani Reine była mamką i jedyną służącą Michała Renaud, nawet w epoce jego najświetniejszego położenia).
Pani d’Infreville przybyła wkrótce pod gęste sklepienie drzew pomarańczowych, w środku których wznowił się ów biały domek wiejski.
— Czy Pani de Luceval jest tutaj? — zapytała Walentyna głosem wzruszonym nieco.
Stara służąca zatrzymała się natychmiast, przyłożyła palec do ust, jak gdyby chciała Pani d’Infreville zalecić milczenie; następnie skinieniem ręki pokazała na lewo i stanęła w milczeniu.
Walentyna zatrzymała się także mimowolnie.
Oto co ujrzała:
Dwa wiszące karaibskie łóżka, plecione z trzciny w rozmaite kolory, rozpięte były w niewielkiem od siebie oddaleniu, pomiędzy gałęziami drzew pomarańczowych.
Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/193
Ta strona została przepisana.