jéj w téj czarującej pogodzie, wyrażały jakąś niewypowiedzianą błogość.
O kilka ztąd kroków, widać było pośród przezroczystych kryształów strumyka, również ocienionego pomarańczowemi drzewy duży koszyk z trzciny na pół zanurzony w wodzie, napełniony zielonemi kawonami i wczesnemi rodzynkami, odświeżającemi się w jego zimnych nurtach, gdzie również stały szklane karafki nalane cytrynową limonadą bursztynowego koloru i sokiem z granatów barwy rubinowej... Nakoniec... na murawie, którą strumyk ten był otoczony, i zawsze jeszcze w cieniu, stały dwa obszerne fotele, leżały maty słomiane, poduszki, i wszystkie inne przybory miękkości i gnuśnego far niente przed fotelami zaś, stolik na którym były porozrzucane, książki, fajka turecka, kubki kryształowe, a na tacy, małe placuszki z maisu robione na sposób krajowy. Nareszcie, dla uzupełnienia tego obrazu, dodamy: że z jednéj strony cienistéj alei przeglądały modre bałwany spokojnego morza śródziemnego; z drugiéj wznosiły się piętrzące się jedne na drugich wierzchołki wysokich gór, których wspaniałe zarysy odznaczały się wydatnie na lazurowem sklepieniu nieba.
Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/195
Ta strona została przepisana.