Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/210

Ta strona została przepisana.

moją własną pochwalę, gdyż z każdym dniem zastanawiałam się coraz bardziej nad dziwnem podobieństwem, zachodzącem pomiędzy naszemi cherakterami, myślami i skłonnościami... Ponieważ zaś nie posiadam zbyt draźliwéj skromności rozmawiając z sobą samą... uważałam żeśmy oboje byli zachwycający.
— Więc to wtedy powzięłaś zamiar rozłączenia się z mężem?
— Jakaż ona złośliwa! rzekła Florencya, grożąc palcem swéj przyjaciółce, nie pani... przyczyna rozłączenia naszego jest zupełnie inna... gdyż Michał i ja, byliśmy tak dalece wierni naszemu charakterowi, że mówiąc o tobie, a tem samem o wszystkich zgryzotach, kłopotach, trudach, jakie za sobą prowadzi związek występny, jak mówią mężowie, odzywaliśmy się oboje z najszczerszem przekonaniem: Otóż panie, do czego to wszystko prowadzi, miłość nie zna nigdy spoczynku... zawsze musi być na baczności... zawsze nadstawiać ucha... nigdy nie zmrużyć oka... czuwać, biegać, śledzić... A te wszystkie trudy, pani? te wystawanie na ulicach, czekając umówionego hasła, bez względu, czy deszcz czy śnieg pada? — Albo te chybione schadzki, panie, po trzech