Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/232

Ta strona została przepisana.

skwapliwie Florencya, biorąc swą przyjaciółkę za rękę.
— Poczekaj na mnie chwilkę — odpowiedziała pani d’Infreville, ściskając prawie konwulsyjnie dłonie swéj przyjaciółki; — poczekaj na mnie... a tymczasem przeczytaj...
Natępnie oddawszy Florencyi otrzymany bilet, oddaliła się szybko, gdy tymczasem młoda kobieta, coraz bardziej zdziwiona, czytała następujące wyrazy, również — ołówkiem skreślone
»W chwili kiedy pani d’Infreville zbliżała się do pani... ja, przez płot dostałem się do ogrodu... a ztąd do gęstego klombu,... wszystko słyszałem... Niepewna, ostatnia nadzieja sprowadziła mnie tutaj,... i jeżeli wszystko mam wyznać... kiedy mnie ta nadzieja zawiodła... chciałem się pomścić... Teraz wyrzekam się nadziei równie jak zemsty... Bądź szczęśliwą... Florencyo... Odtąd tylko szacunek i uszanowanie czuć dla ciebie mogę.
»Tego jedynie żałuję, że nie mogę ci wrócić zupełnéj wolności; prawo sprzeciwia się temu; musisz więc przystać na noszenie jeszcze mego nazwiska.
»Żegnam cię Florencyo, żegnam na zawsze...