Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/32

Ta strona została przepisana.

Luceval, poczem dodała uśmiechając się w połowie:
— Jednak okrutnie to jest z twojéj strony dyktować mi podobne programy, które budzą tylko we mnie próżne chęci i żale; lecz... nadejdzie wkrótce chwila wyrzutów i tłomaczeń, a wtedy pomszczę się należycie... Czy już koniec kochana Walentyno?
— Napisz teraz mój adres na bilecie... zapieczętuj go i każ natychmiast odnieść do mego domu.
Pani de Luceval już miała zadzwonić; lecz wstrzymała ją jedna uwaga, i rzekła do swéj przyjaciółki z wachaniem:
— Walentyno, zaklinam cię, nie uważaj tego co ci mam powiedzieć za niedelikatność z méj strony...
— Co chcesz powiedzieć?
— Jeżeli się nie mylę... celem tego listu... jest... wpoić w kogoś przekonanie... że od jakiegoś czasu... przepędziłyśmy kilka dni razem...
— Tak jest... tak... nieinaczéj... więc cóż daléj...
— Otóż, zdaje mi się potrzebnem uprzedzić cię.. że P. de Luceval obdarzony jest tak za-