— Ja rzadko opuszczam Panią de Luceval; przyjmuje ona bardzo mało osób u siebie, i nigdy jeszcze nie miałem przyjemności widzieć u niéj Panią d’Infrevilie.
Mąż Walentyny zdawał się nie wierzyć własnym uszom i dodał głosem stłumionym;
— Pan mówisz że...
— Że nigdy nie miałem zaszczytu widzieć Panią d’Infreville u mojéj żony...
— To być nie może Panie... moja żona wiecznie przesiaduje u Pańskiéj żony!
— Powtarzam Panu, żem nigdy nie widział Pani d’Infreville u Pani do Luceval.
— Nigdy!... — zawołał mąż Walentyny, z wyrazem takiego zdumienia, że Pan de Luceval zdziwiony spojrzał na niego, mówiąc:
— Dla tego też, zwracałem uwagę Pańską że to musi być jakaś omyłka w nazwiskach... kiedyś mi Pan mówił, że moja żona codziennie przyjmuje u siebie Pańską żonę.
Pan d’Infreville zbladł jak chusta; grube krople potu spłynęły z jego łysego czoła. Gorzki i gniewny uśmiech osiadł na jego zwiędłych ustach; lecz tłumiąc wzruszenie swoje, i pragnąc w oczach obcego człowieka rzecz całą
Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/49
Ta strona została przepisana.