go lokaja któremu przyjaciółka Walentyny poleciła oddać list na pocztę.
Człowiek ten, trochę głupowaty, trochę włóczęga, szedł zwolna kołysząc się i trzymając w ręku poruczone sobie pismo. Pan de Luceval widząc w jego ręku list napisany zapewne przez Florencyę po owéj sprzeczce porannéj, uległ pod wpływem niepokonanego uczucia ciekawości. Przywołał więc lokaja który skwapliwie zbliżył się do niego i zapytał go:
— Gdzie idziesz?
— Idę, Panie, kupić fijołków dla Pani, i zanieść ten list na pocztę.
— I pokazał swemu panu poruczone sobie pismo.
Ten wziął bilet do ręki, spojrzał na niego i nie był w stanie ukryć żywego poruszenia jakie nagłe zdziwienie w nim wywołało; poczem, przyszedłszy nieco do siebie rzekł do służącego skinąwszy ażeby się oddalił.
— Dobrze... ja sam ten list oddam.
Gdy lokaj się oddalił, Pan de Luceval rzekł do męża Walentyny:
— Przebaca Pan... lecz usłuchałem jakiegoś przeczucia, które mnie nie zawiodło;... ten list
Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/51
Ta strona została przepisana.