Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/63

Ta strona została przepisana.

— Otóż! wada moja przybrała niesłychane rozmiary,... tak niesłychane że zamieniła się prawie w zaletę.
— Cóż to znaczy?
— Wyobraź sobie, ie zamiast chęci naśladowania, czuję największą litość dla tych nieszczęśliwych kobiet, które szalone ich upodobanie w świecie i jego roskoszach rzuca w odmęt rozrywek i przyjemności o których samo wspomnienie dreszczem mnie przyjmuje; gdyż niestety; widziałyśmy przecie te nieszczęśliwe! te dobrowolne męczenniczki udające się codziennie na trzy i cztery bale lub wieczory, nie rachując w to rozmaitych innych widowisk! Teraz dopiero biegać do swoich szwaczek, modniarek, kwiaciarek! ubierać się, rozbierać, przymierzać suknie, dać sobie wydzierać włosy, więzić się w sznurówkach, zmieniać toaletę trzy razy dziennie... walcować, galopować, polkować... o! to oszaleć trzeba! Nie! trzeba mieć żelazne członki i olbrzymią siłę, ażeby się poddawać takiemu ruchowi;... i to każdego dnia... każdago wieczoru.... każdéj nocy, przez cztery lub pięć miesięcy w roku... Ah! Walentyno, Walentyno, jakaż to różnica pomiędzy tym szałem rozrywek, z których jedna tylko