czarno, i mającego pod pachą ogromny portefel; nie wiem dla czego, lecz zdawało mi się przy pomocy mojéj perspektywy, że to był jakiś ajent lub pełnomocnik; rzeczywiście wydobył on z portefelu jakieś papiery; chciał je odczytać Michałowi, lecz ten odebrał je od niego i nie czytając wcale podpisał, poczem pełnomocnik wydobywszy z kieszeni paczkę biletów bankowych oddał je Michałowi, prosząc go ażeby je przeliczył, czego ten jednak nie uczynił, okazując mu tym sposobem ślepe zaufanie.
— Z tego wszystkiego, pokazuje się, — rzekła Fiorencya, — że nasz kochany kuzynek nie dba wcale o swój interes.
— Aż nadto... na jego własne nieszczęście...
— Czyliżby jego majątek?...
— Dowiesz się o wszystkiem... tylko miéj jeszcze chwilkę cierpliwości; w ciągu tego dnia, który przeszedł jak wszystkie inne, na zupełnej bezczynności, służąca Michała przyniosła mu list jakiś; przeczytał go. Ah! Florencyo, nie widziałam nigdy ażeby politowanie mogło tkliwiej wyrazić się na twarzy człowieka! Oczy jego napełniły się łzami; otworzył stolik w którym zamknął bilety bankowe, i dał jeden mamce. Pierwszem poruszeniem tej zacnéj kobiety
Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/72
Ta strona została przepisana.