Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/81

Ta strona została przepisana.

kochać spokojnie? Słuchaj, mój aniele, używajmy w pokoju naszej młodości; kto w swojem życiu przeżył dziesięć dni szczęścia zupełnego, pogodnego, ten może umrzeć mówiąc: dzięki ci Boże!!... My przeżyliśmy sto i może więcéj dni takich!... i żyć jeszcze możemy tysiące jeżeli tylko zechcesz... gdyż ja ciebie uwielbiam, moja Walentyno; zresztą, nie jestżem ja zbyt leniwym ażeby być niestałym? Nie mógłbym bez trwogi, pomyśleć o szukaniu nowéj miłości...”
— Tak jest... — dodała Walentyna z coraz większym bólem i zapałem* gdy tymczasem Florencya zdawała się być w głębokiem pogrążona zamyśleniu — w ten to sposób Michał zapatruje się na miłość! Te przejścia z radości do łez, te nieokreślone trwogi, te zazdrości szalone, lecz okropne, które potępiają przeszłość... przyszłość nawet... które niepokoją i dręczą serce... tak jest, te gwałtowne uniesienia... te wybuchy namiętności... wywołują tylko uśmiech na ustach Michała.... Byłoby to dla niego utrudzeniem gdyby ich miał doznawać; ja, ja sama tylko doświadczam całéj ich boleści... Jego ociężałość, nie mogę bowiem powiedzieć obojętność, gdyż powiedziawszy pra-