Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/83

Ta strona została przepisana.

Tak,... muszę mu pochlebiać, bo go się lękam!... i ponieważ usiłuję zmylić jego podejrzenia udając wesołą i uprzejmą... Rozumiesz ty to?... niekiedy muszę być wesołą... kiedy tymczasem śmierć gnieździ się w méj duszy... Słuchaj Florencyo... to piekłem jest takie życie... a jednak... okropnem byłoby dla mnie wyrzec go się na zawsze.
— Ah!... Walentyno... — zawołała pani de Luceval, rzucając się w objęcia swéj przyjaciółki, — dziękuję ci... dziękuję... droga przyjaciółko... dziękuję!
Pani d’Infreville zdumiona postępkiem i słowy Florcncyi, przyjęła jéj uściski z wzruszeniem i zadziwieniem.