Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/85

Ta strona została przepisana.

— To prawda, — odpowiedziała Pani de Luceval uśmiechając się w połowie, — mogłabyś mnie uważać za szaloną... ale gdybyś ty wiedziała... jaką mi wyświadczasz usługę...
— Ja?
— O nie inaczej, wielką, niezmierną usługę, dodała Florencya z wyrazem wzruszenia, pewnéj złośliwości, i naiwności zarazem trudnéj do opisania, — wystaw sobie że ja tobie z początku zazdrościłam... jakem ci zazdrościła w klasztorze, kiedym była małą panienką a tyś wychodziła za mąż... a potem, dla czegóż ci to mam ukrywać? znalazłam w charakterze naszego kuzyna Michała tyle podobieństwa z mojemi upodobaniami i z mojem życiem, że myślałam sobie: Jakżeby mnie to wszystko zachwycało... cieszyło... co tę błędną Walentynę do rospaczy przywodzi!... ja com nigdy nie kochała... ja, właśnie pojmowałabym miłość: w lenistwie we dwoje, i zdaje mi się że byłabym bardzo szczęśliwa, gdybym także miała jakiego Michałka.
— Florencyo... co mówisz?...
— Pozwól mi tylko dokończyć... i nic ukrywając nic przed tobą... ponieważ także spodziewam się rozmaitych zajść pomiędzy mną