Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/92

Ta strona została przepisana.

i to nawet w twoim własnym interesie... boć przecie rzeczy nie są jeszcze na drodze tak niebezpiecznéj.
— Florencyo, przeczucie jakieś mówi mi że...
I nie mogła dokończyć. Nowe zdarzenie przerwało tę rozmowę.
Już prawie noc nadeszła. Było to w czasie ostatnich pogodnych dni jesieni, i salon w którym się dwie młode kobiety znajdowały oświecony był tylko tem wątpliwem światłem, jakie po zachodzie słońca zwykle następuje.
W tem drzwi otworzyły się nagle, i panowie de Luceva! i d’Infreville stanęli przed zdumionemi oczyma Florencyi i Walentyny.
Ostatnia z nich zdjęta przestrachem krzyknęła:
— Zginęłam!
I przejęła wstydom na widok Pana de Luceval towarzyszącego jéj mężowi, zakryła twarz chustką.
Florencya zbliżywszy się do swéj przyjaciółki jak gdyby ją zasłonić chciała, rzekła głosem rozkazującym do Pana de Luceval:
— Czego Pan chcesz?
— Przekonać panią o kłamstwach i nie-