Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1033

Ta strona została przepisana.

— Dziękuję za udzielony mi kawałek chleba... wstając rzekłem temu człowiekowi, — oddam ci go... jeżeli kiedy będę mógł..
— Odchodzisz?
— Tak jest...
— Czekajże, posłuchaj... cóż u djabła!...
— To się na nic nie zda...
— Gdzież dzisiaj nocujesz?
— Spodziewam się że zarobię kilka soldów wieczorem, jak będą wychodzić z teatru.
— Ah!... ha! — rzekł kaleka bez nóg niby zastanawiając się nad tém co powiedziałem, — jak widzę, znasz już dobre miejsca... Ha... odmawiasz mi... mniejsza z tém... prędzej lub póżniéj wpadniesz mi w ręce... To też, powiadam ci, czekam na ciebie.
Zadrżałem mimo woli słysząc z jak głębokiém przekonaniem ten nędznik wymówił:
Czekam na ciebie...
Gdym go spiesznie opuszczał, zawołał za mną:
— Do widzenia!
Chociaż niezbyt doświadczony, mimo pół słówek kaleki bez nóg, poznałem, że uderzony odwagą, siłą i prawie dziką energią, jakich dowody widział dzisiaj rano na pokonanych przezemnie współzawodnikach w porcie, nikczemnik ten mniemał że korzystając z mojéj nędzy i rozpaczy, użyje mnie za narzędzie do spełnienia jakiego zbrodniczego zama-