Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1039

Ta strona została przepisana.

Przez długi czas czułem dotkliwy ból; potem, powoli, odzyskałem zmysły; byłem zlodowaciały i niby paraliżem tknięty; zaledwiem zdołał podnieść się. Nie wiedząc prawie co czynię, wyszedłem chwiejąc się na uliczkę... była pusta, a noc ciemna i śnieg gęsty padał;... wpływ świeżego powietrza wrócił mi zupełną przytomność. Wtedy dopiéro jasno przypomniałem sobie zamach, którego ofiarą padłem.
Musiało być późno; pokryty śniegiem bulwark, zupełnie byt pusty; jakiś fiakr jednak stał na rogu ulicy Poissonnière.
Uszedłszy kilka kroków, zatrzymać się musiałem, bom się trząsł konwulsyjnie... zęby febrycznie szczękały uderzając jedne o drugie; kolana mi drżały, w głowie i prawéj łopatce mianowicie tak okrutny ból czułem, żem się zaledwie wlec zdołał.
Nagle, struchlałem przerażony, słysząc dalekie i wymierzone kroki nadchodzącego patrolu... Obdarta odzież moja, zakrwawiona twarz, niepodobieństwo wskazania przytułku mojego, to wszystko razem byłoby aż nadto dostateczném do przyaresztowania mię jako włóczęgę, gdyby mię ci żołnierze spotkali...
Chciałem uciekać,... ale pokonany cierpieniem, potykałem się za każdym krokiem...
Odgłos groźnego dla mnie patrolu, coraz bardziéj się zbliżał... już zdaa dostrzegłem w pół cieniu przeciwnéj alei połysk karabinów — dobyłem osta-