kę, zbliżyli się z trwogą do pana Beaucndet i do kolebki, szepcąc pomiędzy sobą
— Dziecię ma kartkę na szyi!
W rzeczy saméj do czarnego jedwabnego sznurka obwiązanego wkoło szyi dziecięcia, przymocowany był papiér, który Beaucadet szybko rozwinął i w zapale pierwszym prędko odczytał, nie przebiegłszy go nawet poprzednio spojrzeniem.
Całe pismo zawierało się w następujących wyrazach, które wachmistrz na głos wymówił:
Pragnę aby syn mój, podobnie jak ojciec jego, nazywał się Scypio Duriceau...
— Ach! to szczególniejsza, rzekł Scypio z niewzruszoną obojętnością zapalając czwarte cygaro.
Rafaela Wilson dowiodła prawdziwéj mocy duszy. Słysząc te słowa, uczuła w sercu ból ostry, srogi. Zrazu sił pozbawiona, musiała chwycić się ramienia swéj matki, iżby nie padła na ziemię; lecz wkrótce odpiérając cios równie okropny jak niespodziany, znalazła w sobie potrzebną energią, i odważnie zniosła cały jego ciężar... w chwilę późniéj, zamieniała z matką długie, nieopisane spojrzenie.