— Pragnę aby syn mój i podobnie jak ojciec jego, nazywał się Scypio Duriveau...
Tak brzmiało pismo zawieszone na szyjce zmarłego dziecięcia.
— Ah!to szczególniejsza, odpowiedział vicehrabia zapalając cygaro.
Odczytanie tego pisma, przerażająca nieczułość, zuchwała obojętność vicehrabiego, w zdumienie wprawiły wszystkich widzów téj sceny.
Hrabia, nieporuszony, milczący, z gniewném zdziwieniem patrzył na syna, pomnąc jedynie na nieszczęsny skutek, jaki to odkrycie wywrze zapewne na umyśle Rafaeli Wilson. Ta zaś konwulsyjnie ściskała rękę matki, wpoiwszy w nią swe duże, łzami zalane oczy. Wieśniacy, mimo wrodzonéj łagodności i pokory, oburzeni zimnem zuchwalstwem Scypiona, głucho szemrać zaczynali. Pan Beaucadet, zmieszany swą niezręcznością (bo przejęty był względami najwyższego szacunku dla pana Duriveau, tego wzoru właścicieli), w politowania godnym kłopocie, machinalnie spoglądał na nie-
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/105
Ta strona została przepisana.
7.
Tąjemnice.