Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1053

Ta strona została przepisana.

To porównanie, jakkolwiek miało przeciwną stronę, pokonało mię jednak; zrazu nie wiedziałem co odpowiedzieć... bo, ze wstydem i zgryzotą wyznać mi przychodzi, zapomniałem na chwilę iż Klaudyusz Gérard, jakkolwiek sam ubogi, przyjął mię do siebie aby zrobić ze mnie człowieka poczciwego; — powtarzam, porównanie kaleki bez nóg tém bardziéj mię zrazu poraziło, iż wspomnienie, ucieczki mojéj do urzędnika, że tak powiem reprezentanta prawa i społeczności, natychmiast mi na myśl przyszło... Cóż w rzeczy saméj, odpowiedział mi urzędnik gdym prosił o robotę? Jakże zachęcał moje poczciwe zamiary? jakież wrota otworzył mojemu rozpaczliwemu położeniu?
Musiałem więc przyznać, że tylko bandyta przyszedł mi w pomoc! przyjął mię, zapewniał dobry byt i próżniactwo, bylebym podzielił jego bezprawia. — Zaiste, przyjmując jego pomoc, narażałem się na więzienie, ale czyliż nędza przy uczciwości nie prowadziłaby mię również do więzienia, jak mi oświadczył sam urzędnik, utrzymując iż dla braku pracy, zasobów i schronienia, prędzéj lub późniéj jako włóczęga pochwycony i przyaresztowany zostanę.
Jeżeli więc nie ujdę więzienia, czyż nie lepiej oczekiwać téj nieszczęsnéj chwili w dobrym bycie, jak wśród męczarni nędzy? — pomyśliłem z uczuciem rozpaczliwéj goryczy szydząc z losu mojego. — Bamboche miał słuszność kiedy mi wychwalał loi-