Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1070

Ta strona została przepisana.

— Będziesz tu mieszkał jak król, — rzekł mi kaléka, — to lepsze trochę jak śniég lub paryzkie błoto w nocy, hę?
— Daleko lepsze.
— Chodźmy do właściciela podpisać kontrakt i zapłacić za kwartał z góry, masz tu dwieście franków.
Bandyta włożył mi w rękę dziesięć sztuk złota.
Właściciel czekał na nas, kontrakt już był przygotowany, kaléka porozumiał się z tapicerem względem mebli, a ten z właścicielem; wyliczyłem dwieście franków, kopią kontraktu miano mi doręczyć późniéj.
— Zrobiliśmy doskonały interes, — powiedział mój towarzysz, wychodząc z domu, — nabycie towarów bagatela, ale sprzedaż ich, a sprzedaż zyskowna i niepodejrzana, to sęk; kiedy tymczasem rzecz bardzo naturalna, gdy młody i znany w swoim cyrkule człowiek, dziś pozbywa się klejnotów lub srebra, jutro bielizny i sprzętów, starając się mianowicie o dobór kupujących, podobnie jak ty ich dobierać będziesz: dzisiaj w jednym cyrkule, jutro znów w drugim, i mogąc dać uczciwy adres gdzie kupujący ma przynieść zapłatę... to nawet nie rzuca cienia podejrzenia, a potém — widzisz mój kochany? to są tylko drobnostki późniéj dopiéro poznasz jaką można miéć korzyść z ciebie i twojego zakładu w tym cyrkule.