Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1071

Ta strona została przepisana.

— Nie wątpię... ale gdzie teraz idziemy?...
— Do lombardu: będziesz żądał cztérysta franków na zegarek i łańcuszek, dadzą ci trzysta, bierz...
— Bardzo dobrze, chodźmy.
— Weź zegarek.
— Zaraz.
— Jak ci się spodoba.




6.
Spotkanie.

Doznałem usposobienia umysłu jakiemu ulega człowiek który marzy, lecz nie jest pewny że marzy; zresztą, głos sumienia umilkł zupełnie, byłem usprawiedliwiony we własnych oczach; a przejęty nienawistném uczuciem przeciw społeczności mówiłem sobie:
— Uporczywie błagałem ją o pracę i chléb, nie odpowiedziała mi, gwałtem doprowadziła mię do ostateczności albo zakończenia życia śmiercią głodu, albo dopuszczenia się niecnego czynu; niech więc hańba moja spadnie na tę macochę; ona nie uznaje mi praw życia, ja nie uznaję jéj przepisów.
Towarzysz mój wyczytał mi zapewne z twarzy gorzkie myśli moje, bo odezwał się: