lewo ujrzałem otwartą bramę, a pod jéj sklepieniem ostatnie stopnie schodów; korzystając więc z chwili gdy mój towarzysz patrzył w przeciwną stronę, szybko wpadłem w tę bramę, tak że mię odźwierny nie spostrzegł. czćmprędzéj wszedłem po schodach na piérwsze piętro, a potem powoli dostałem się aż na piąte, gotów zapytać o jakiego nieznanego lokatora i tym sposobem usprawiedliwić obecność moję w tym domu.
Chciałem czekać aż kaléka oddali się biegając za raną z jednego końca ulicy w drugi. Zatrzymawszy się chwilę na ostatniém piętrze, wolno zszedłem na dół bawiąc nieco w każdéj sieni i tym sposobem zyskałem blizko kwadrans czasu; wreszcie ostrożnie wyszedłem na ulicę, oglądając się na wszystkie strony.
Kaléka bez nóg zniknął.
Zagłębiwszy się w przejście tworzące la cité Bergère, poszedłem szybko, i dążąc mniéj uczęszczanemi ulicami tego cyrkułu, przybyłem na jakieś rozległe i puste grunta, z jednéj strony opasane ostatniemi zabudowaniami przedmieścia, z drugiej zaś murem Paryż okalającym.
Tutaj dopiéro odetchnąłem — byłem wolny... Postanowienie moje coraz bardziej dojrzało.
Spokojność mi wróciła.
Spoglądając w koło siebie, postrzegłem że z ostatniemi domami na przedmieściu, graniczą rozmaite
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1073
Ta strona została przepisana.