Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/11

Ta strona została skorygowana.

To téż ta okolica jest obiecaną ziemią myśliwych i ukradkowych łowców, bo tu napotkasz obficie zająca, czerwoną kuropatwę i bażanta, znajdziesz takie mnóstwo królików, że począwszy od zamożnego właściciela wioski, któremu ogryzają młode drzewka, aż do ubogiego rolnika, któremu lichą rolę pustoszą, wszyscy wytępiają ich jak dotkliwą plagę kraju.
Przy końcu października 1845 roku, w piękny dzień jesienny, dwa rozmaitéj powierzchowności orszaki ciągnęły naprzeciw siebie środkiem obszernéj równiny, od północy drobnemi krzaczki zarosłéj a zakończonéj rozległym, nieprzejrzanym lasem.
Jeden orszak składał się z konnego myśliwca i dwóch pieszych służących, prowadzących na smyczach około trzydzieści zesforowanych psów, najczystszego angielskiego pomiotu (Fox-Hounds) z czarnym, gdzieniegdzie tylko biało lub pomarańczowo nakrapianym włosem. Myśliwiec jechał stępo przewodnicząc psiarni, która dzięki karcącemu harapowi obu pieszych służalców, niby tylną straż stanowiących, postępowała za nim w najdoskonalszym porządku.
Myśliwiec, człowiek blizko sześćdziesiątletni, miał cerę brunatną, czarne, ogniem płonące oczy