tazar i hrabia de Mareuil u Don Juana pożyczyli; chodziło o Reginę. Jéj ojciec, jeżeli rzeczywiście był obłąkany, tém samém nie mógł już zbyt wielkiéj stawić zawady...
Zawady?... zapewne w zamiarach Roberta? Lecz jakież były te zamiary?... To wiedziéć potrzebowałem i to mię mocno niepokoiło.
Zdało mi się że dosyć dobrze znam Baltazara, i że pewnym być mogłem iż on nigdy by nie popierał złych lub niegodnych celów; ale nie znałem ani charakteru, ani poprzedniego życia Roberta de Mareuil. To tylko o nim wiedziałem, że go aresztowano trzy miesiące temu. — Czy przybywał z więzienia? Czy Baltazar wiedział o tém? Te mię na teraz zajmowały myśli.
Pragnąłem przeniknąć do głębi istoty Roberta de Mareuil: z najpilniejszą téż uwagą badałem jego fizyonomią, podczas gdy Robert pisał a zamyślony Baltazar tu i owdzie przechadzał się po pokoju.
Ciekawie śledząc Roberta de Mareuil, postrzegłem że suknie jego w niektórych miejscach wypełzły i starością świeciły, kapelusz zrudział, bóty popękały, bielizna była wątpliwéj białości. A jednak młodzieniec ten tyle miał w sobie wrodzonéj elegancyi, tyle wytworności, iż nieprędko uderzyło to ubóstwo odzieży; jego piękna twarz, jakkolwiek rysów niezbyt regularnych, miała nieskoń-
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1103
Ta strona została przepisana.