z dziwacznych milionerów, którzy pod płaszczem ubóstwa lubią ukrywać skarby swoje; to też i przyobiecane dwadzieścia pięć luidorów, nie wydały mi się tyle bajecznemi. Ale wkrótce zajęły mię ważniejsze myśli, bo Robert de Mareuil oddając napisany list rzekł:
— Czy znasz mój chłopcze, przedmieście du Roule?
— Znam panie... albo prawie jakbym znał. Wprawdzie niedawno jestem w Paryżu... ale rozpytam się... i trafię niezawodnie.
— Pójdziesz pod N. 119...
— Dobrze panie...
— Spytasz o barona de Noirlieu. Wreszcie, umiesz czytać... nazwisko masz tu na adresie...
— Rozumiem panie...
— A mój pomysł... przerywając przyjacielowi zawołał Baltazar.
— Jaki pomysł?
— Przekonania się czy baron rzeczywiście znajduje się w położeniu Hamleta lub Ofelii, kiedy miał być w położeniu Jerzego Dandin?
— I cóż! — powiedział Robert, — jakże się o tém przekonać?
Poeta wzruszył ramionami i rzekł do mnie:
— Skoro tylko przybędziesz do pałacu barona de Noirlieu... powiesz odźwiernemu że przynosisz list adresowany do własnych rąk barona.
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1112
Ta strona została przepisana.