Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1150

Ta strona została przepisana.
3.
Kupiec dziecinnych zabawek

.

Otworzyły się drzwi sklepu.
Zmrok, a raczéj ciemność panująca na ulicy, nie dozwoliły mi zrazu rozpoznać rysów kupca dziecinnych zabawek, który wreszcie nacisnął na oczv stary swój kapelusz i podniósł kołnierz tabaczkowego surduta, obawiając się zapewne zimna, bo zakrył uszy i prawie całą twarz.
Mimo że zaraz na wstępie kupiec okazał gniew i nieukontentowanie, młodzieniaszek zbliżył się ku niemu i przemówił z bojaźliwą, niespokojną i prawie błagającą uniżonością:
— Witam kochanego pana Bonin, — przyszedłem w...
Kupiec przerywając młodzieniaszkowi, powiedział żywo do staréj:
— Czyś go nie uprzedziła że z tego nic być nie może?
— Owszem, mówiłam, i nie raz, — mruknęła stara, — ale się uparł i czekał...
Wtedy pan Bonin obracając się do młodzieniaszka rzekł mu gburowato:
— Dobranoc mój panie.
I szybko odwrócił się od niego.