po 20 od sta procentu, opłaconego za pół roku z góry.
„Ten ktoś, to ja, lecz na pozór ty nim będziesz; kazałam mojemu ajentowi aby sprzedał za 3,200 franków moich rent: ty rozmówisz się z intendentem małego markiza, zażądasz wexlu na sześć miesięcy, z dopełnieniem wszelkich formalności, i zgodzisz się na pożyczenie summy, którą za twoim kwitem mój notaryusz wypłaci; jużem go o tém uprzedziła. Tym sposobem ja natychmiast będę miała brylanty i poprzestanę na 15 procencie, bo rozumie się, że 5 od sta weźmiesz sobie za fatygę.
„Jeżeli zwietrzysz gdzie pewny a zyskowny interes, to mi donieś, zostaje mi jeszcze sto tysięcy franków do wypożyczenia na rok jeden, bo zawsze mam ochotę na ów sławny folwark de Brie... Wielka to łakotka, ale, prędzéj lub późniéj, schowam ją do mojego worka.
„Nie zapomnij jutro rano widziéć się z intendentem małego markiza. Twoja życzliwa.
— I to pieścidełko ma dopiéro lat ośmnaście! — zawołał kupiec przeczytawszy list. Co za głowa! co za praktyczna znajomość interesów!
Potém zwracając mowę do pokojówki dodał:
— Powiesz twojéj pani że dobrze... Uczynię podług jéj żądania. Cóż? spodziewani się że ona ci regularnie płaci zasługi... hę?