Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1177

Ta strona została przepisana.

konaniem; dopomagając ci idę za przekonaniem większości.
— Zawsze dziwak.
— Cóż chcesz... Robercie... poeta... to tak śmieszna istota...
Wdzięczny byłem Baltazarowi za to, jakkolwiek bierne oparcie się zamiarom Roberta de Mareuil, i z zwrastającą niespokojnością słuchałem końca rozmowy.
— Przystąpmy do dalszego wykładu rzeczy — odrzekł Baltazar. Dowiedziawszy się że na Reginę spadło niespodziane dziedzictwo, dowiedziałeś się także między innemi, że jest nieszczęśliwą u swojego ojca... bo jak głoszą, nie jest jego córką... Chociaż od chwili tego odkrycia wiele lat upłynęło, baron tak tragicznie przyjął do serca ten komiczno małżeński wypadek, że jak mówią jego mizantropia zaczyna przybierać charakter szaleństwa... co czyni położenie jego córki zupełnie niepodobném do zniesienia, zwłaszcza od czasu powrotu barona do Paryża. Mniemasz że to wszystko ubodło twoją dobrą nimfę; gnębiona dziewica jest już na wpół wykradziona... otóż zamierzasz wykraść Reginę, pewny że dla tysiąca przyczyn, ojciec nie dałby ci jéj... w małżeństwo. Ten zamiar wykradzenia nie jest bezzasadny, masz słowo najodważniejszéj z dziewic; tylko nie powiedziała ci jeszcze przybywaj... lecz to wszystko jedno, przybywasz sam uprzedza-