dził w głąb loży. W tejże loży znajdował się drugi młodzieniaszek, prawie w wieku Scypiona, i jakiś mężczyzna z roztropném ale nikczemném i chytrém obliczem; wnosząc z tego com słyszał rano od ludzi hrabiego, człowiek z chytrém obliczem musiał to być i był w rzeczy saméj guwerner Scypiona, młodzieniaszek zaś był to jego towarzysz.
Mimo niewielkiéj znajomości świata, dziwném mi się wydało że hrabia wodzi syna po takich widowiskach, nie tyle z powodu sztuk tam przedstawianych, bo owszem czarodziejstwa bardzo niewinną mogą być dla dzieci zabawką; ale hrabia musiał zapewne widziéć, że teatr ten częstokroć był miejscem schadzki ludzi, którzy po zbytecznych libacyach pragnęli przepędzić głośny i szalony wieczór.
Wkrótce trzy uroczyste stuknięcia za zasłoną, nakazały powszechne milczenie, orkiestra odegrała posępną uwerturę. Niecierpliwy ujrzéć Baskinę spytałem jednego z moich sąsiadów:
— Czy wkrótce obaczymy pannę Baskinę?
— Co to za Baskina?... Ah! ta blondynka co gra złego ducha... nie, nie tak prędko... jéj scena przypada dopiero w końcu aktu.
— Wszak panna Baskina ma wiele talentu, proszę pana?
— Na honor, nie wiem; dosyć sobie śmieszna,. Kiedy swoje djabelskie grymaski stroi, nie ma co
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1216
Ta strona została przepisana.