Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1218

Ta strona została przepisana.

mię przedstawiana sztuka czarodziejska, bom lada chwila wyglądał ukazania się Baskiny.
Odezwało się we mnie tysiące wspomnień z dziecinnych lat moich, wspomnień zbyt słodkich i zarazem gorzkich; zapomniałem o przedstawianéj sztuce, nie zważałem co się wkoło mnie działo, pewny że głos Baskiny przywoła mię do rzeczywistości skoro się tylko ona ukaże na scenie.
Nowy wypadek przerwał moje dumania.
Na wprost loży hrabiego Duriveau znajdowała się próżna loża; dostali się do niéj dwaj ludzie licho ubrani, przelazłszy przez poręcz galery i w któréj zrazu zajmowali miejsce; że zaś nadeszli prawi właściciele loży zastali ją zajętą, powstał ztąd spór hałaśliwy i widowisko na chwilę musiało być przerwane.
Nieproszeni goście, machali rękami wgłębi loży, chcąc niby bronić każdéj stopy ziemi, ale nagle silna dłoń pochwyciła mniejszego z opierających się, podniosła go, przesadziła przez poręcz i cisnęła na miejsce, które zajmował poprzednio.
Ten dowód siły i zimnéj krwi, swą komicznością wzbudził powszechne zachwycenie; paradys i parter sypnęły brawa, mnóstwo głosów zawołało:
— Autor! autor! — bo człowiek o silnéj dłoni dotąd niepostrzeżony, odwrócił się właśnie w głąb loży, zapewne aby wyrugować z niéj podobnym sposobem i drugiego gościa; lecz ten wraz z towa-