to zaiste widok takiéj kobiéty, jakiéj tu szkic skreśliliśmy, wzbudza w nas daleko smutniejsze, daleko przykrzejsze uczucie!
Wkrótce wrócili z pola dwaj parobcy. Zsiedli z koni na których jechali; brudny zaprząg i pługi porozrzucali niedbale tu i owdzie po gnojowisku, na dziedzińcu lub w pleśniejącéj wodzie, a w drugim końcu obory przywiązali konie zabłocone aż po same brzuchy.
Tymczasem mały pastuszek wziął ogromną kamienną dojnicę, wytarł ją sianem, i poszedł ku drzwiom prowadzącym do mieszkania dzierżawcy. Przybywszy tam, postawił dojnicę w sieni i rzekł bolejącym głosem:
— Trzoda już wróciła; oto nasza dojnica
Poczém siadł na kamieniu, wyczerpany znużeniem, wstrząsany gorączką i zimnem, i wsparłszy głowę aa obu dłoniach, czekał nieruchomie.
Po upływie kilku chwil, ręka wychudła, trzymająca wielką drewnianą warząchwię, pokazała się przy blasku różowawego światełka drgającego u drzwi tych ruder, i wnet ogromną dojnicę napełniła jakąś pożywną mieszaniną, zasługującą na wyłączną wzmiankę.
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/125
Ta strona została przepisana.