gły w innych powozach. Skorośmy przybyli do piérwszego miasta po drodze, miss Turner kupiła mi przyzwoitą odzież. Podróżowałam tylko z nią sam na sam; w oberżach dawano nam jeść osobno, sypiałyśmy także osobno. Małomówna, ostrożna, miss Turner na wszystkie moje pytania bardzo zwięźle odpowiadała, zresztą odpowiedzi jéj, nacechowane jakiemś uszanowaniem, ograniczały się prawie na teém: — Bądź panna spokojna, Jego Wysokość da pannie wychowanie jakby własnéj córce. Nie pojmujesz jak szczęśliwym jest dla ciebie spotkanie z Jego Wysokością. — Nie ma lepszego, wspanialszego pana.
— Wszystko to jest bardzo dziwne, — rzekłem Baskinie.
— Dziwniejsze nawet jak sobie wyobrazić zdołasz, mój Marcinie. Wreszcie przybyliśmy do zamku księcia. Cała oddałam się słodyczy tyle nowego dla mnie bytu. Usługiwała mi pokojówka samej miss Turner; stół u księcia miałam najprzewyborniejszy, najokazalszy, aleśmy jadały oddzielnie. Zdrowie moje osłabione niedostatkiem, coraz bardziéj się wzmacniało; miss Turner unosiła się nad rozkwitem mojéj piękności, mówiąc że po kilku zaledwo dniach już byłam nie do poznania. Miałam przepysznie umeblowany apartament; niepbodobna pojąć jaki tam panował zbytek, jaka wytworość; co dzień przejeżdżałam się powozem
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1265
Ta strona została przepisana.