wraz z miss Turner, udawałyśmy się zaś do ustronnego parku, po którym mogłam biegać i bawić się w wszelkiego rodzaju gry. Często także miss Turner kazała mi wsiadać na prześlicznego, i, powolnego, jak pies ułaskawionego konika; zdaje mi się że życie córki największego pana nie dałoby się porównać z mojém.
— I dotąd jeszcze nie widziałaś milorda księcia? — spytałem.
— Nie. Dopiero we trzy tygodnie po przybyciu do zamku zostałam mu przedstawioną. Zapomniałam powiedzieć, że była to prawdziwie monarsza rezydencja; położona w jednéj z najpiękniejszych okolic południowej Francyi, temperatura tak tam była łagodna jak w Hyerach. Tam to milord książę zwykle przepędzał część zimy.
— Lecz dlaczegóż ociągano się tak z przedstawiéniem ciebie milordowi? — spytałem Baskiny.
— Czekano na przybycie kilku pak zawierających zamówioną dla mnie w Paryżu wyprawę, roboty najsłynniejszych modniarek... Nim daléj postąpię winnam cię uprzedzić Marcinie, że miss Turner była to osoba z wykończoném ukształceniem; strofowała mię łagodnie ale poważnie za wszelkie uchybienia w obejściu i za każdy wyraz grubiański w mowie do któréj przywykłam. Aby się jéj przypodobać, starałam się wypełniać jak najdokładniéj wszelkie jej przestrogi. W wilią dnia
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1266
Ta strona została przepisana.