Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1291

Ta strona została przepisana.

się trafią uporczywi dłużnicy, miarkuje jak rzeczy stoją... i w razie potrzeby, służy mi za świadka... W takimto stanie, kochane dzieci, zastajecie moje interesa... W biurku, które tu widzicie, mam pięć tysięcy pare set franków na wasze usługi... Od kilku dni trzymałem sobie łotrzycę, którą widzieliście dzisiaj w teatrze, gdzie poszedłem nie czytając afisza. Pani Bambochio, niech ją szatan porwie! rzekła mi: — idźmy na teatr Skoczków, bo to w dobrym tonie... poszedłem... i... dobrze wam mówiłem, moje dzieci, jak zawsze tak i teraz spotkało mię podwójne szczęście, ale co mówię podwójne?... potrójne, poczwórne, i t. d. bom z najmilszą rozkoszą wypoliczkował Scypiona, jego ojca i innych spiesząc na pomoc biednéj Baskinie. I Oto moje wyznanie, teraz Baskino, powiedz zkąd się u djabła wzięłaś na tym teatrze?




11.
Pożegnania.

— Porzuciwszy Bambocha, mówiła Baskina, opuściłam Paryż, z obawy abym go nie spotkała i nowym jego naleganiom nie uległa. Przechodząc z miasta do miasta jak dawniéj śpiewałam po ka-