Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1303

Ta strona została przepisana.

przyjaciel, podziela to zdanie... Baltazar ma najlepsze serce... wypadek twój, moja biédna Baskino, srodze go musiał zmartwić... Przyrzekam ci że zobowiążę go aby cię zalecił swojemu przyjacielowi dziennikarzowi.
— A skoro cię raz dzienniki ogłoszą, — zawołał Bamboche, — to już sama potém warunki dyktować będziesz... A widzisz? nie mówiłemże iż z naszéj łaski będziesz grywała piérwsze role... Co do ciebie Marcinie... a raczéj co do panny Reginy, któréj odtąd najgorliwszym będę sługą, ponieważ ją kochasz i poważasz, bądź spokojny, ona się nie dostanie w rączki Roberta de Mareuil... możesz mi wierzyć. O! ty jeszcze nie znasz tego człowieka... przy nim to ja jestem święty... ale... damy mu radę, a po nim (bo on podobno najniebezpieczniejszy), weźniemy się do drugich... do księcia de Montbar i do ojca tego łajdaka Scypiona. Będziemy ich mieli tylko na dwa łyki... nie więcéj... ale jakim ich sosem przyprawiemy? Nie wiem, później o tém pomyślemy i pewno nie napróżno... wszakże dzięki tobie, znaleźliśmy sposób zaangażowania Baskiny...
A że wątpiłem nieco o jego skutecznych i nieomylnych środkach, Bamboche dodał:
— Jeżeli jeszcze choć słowko piśniesz, zobowiążę się uroczyście ożenić cię z panną Reginą... Ale nie, — rzekł miarkując się natychmiast i podając