— Hum...
— Czy prawda? — tryumfująco spytała la Robin, — tak czy nie? wszak jedzą wszystko, a my nic?
— Prawda że jedzą wszystko, z ubolewaniem przyznał parobek po chwili rozwagi i niby uderzony przekonywającą jasnością rozumowań dziewki; prawda, oni jedzą wszystko a my nic.
— Oni więc mają swój los, tak jak my mamy nasz; tylko że ich los dobry, a nasz zły; ale kiedy tak, żywo dobądźcie łyżek — dodała la Robin, jedzmy naszę strawę, lżéj nam będzie na sercu.
Każdy powodowany apetytem który poskramiała odraza, przysunął się do dojnicy; la Robin siedząc między dwoma parobkami, dowiodła równéj przychylności dla każdego, mały pastuszek umieścił się na przeciwko niéj.
— Toć to się przeléwa w brzuchu ciężkie i zimne jak kawałek lodu śniegiem posypanego, — powiedział parobek, znowu zwolna zanurzając łyżkę w dojnicy; — a mnie com tak przeziąbł wracając, teraz jaszcze bardziéj zimno.
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/133
Ta strona została przepisana.