Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1341

Ta strona została przepisana.

— Nie zdejmuj, mój kochany, téj opaski, bo dla tego nie będziesz jaśniéj widział.
— A więc teraz noc?... gdzież jestem?
— Jesteś w Hotelu-Dieu, a mamy teraz dzień.
— Dlaczegóż więc nie miałbym jaśniéj widzieć?
— Boś ciemny.
Słysząc te przerażające słowa zerwałem opaskę i mimo srogiego bólu otworzyłem oczy... Nie widziałem nic... prócz niepewnéj pomroki.
Tak okrutnym dotknięty ciosem najpierwéj pomyśliłém o Reginie... Na zawsze więc pozbawiony zostałem możności służenia jéj i czuwania nad nią, a jednak poprzednie wypadki przekonywały, iż jakkolwiek małe i nizkie było poświęcenie moje dla panny de Noirlieu, wielce jednak użytecznym jéj być mogło.
Niemniéj niespokojny byłem o los Baskiny i Bambocha; domyśliłem się że obaj z kaléką bez nóg byli przedmiotem poszukiwań policyi; nakoniec mocno dręczyła mię myśl, że pozostało dwóch jeszcze pretendentów do ręki panny de Noirlieu, która uwolniona od hrabiego de Mareuil, teraz zapewne wybierze księcia de Montbar... młodzieńca tak przyjemnego, tak bogato od natury uposażonego, który pod świetną powierzchownością zbyt głębokie poniżenie swoje ukrywał...
Na nieszczęście moja ślepota, dojmujące boleści, nieobecność albo téż ucieczka Bambocha, postawi-