a że jesteś bardzo dobry, bardzo ludzki i bardzo światły, nieopisaną zatém przysługę wyświadczysz téj nieszczęśliwej wiejskiéj ludności. Jeszcze słówko... Co do dziesięciu tysięcy franków — i doktór Clément złożył dziesięć bankocetli na stole młodego lekarza — procent od nich spłacisz odwiedzając bezpłatnie biédnych ludzi i kupując im lekarstwo... polecono mi abym te pieniądze w podobny sposób umieścił... Oto masz list do rządcy zamku de Montbar... Dom w którym mieszkać będziesz należy do zamkowych przyległości; wszystko już z góry z księżną zostało ułożone, wyjąwszy twojej zgody: jeżeli przyjmiesz, wyjedziesz skoro zechcesz.
— Czy przyjmę! — zawołał młodzieniec z zachwyceniem załamując ręce. — Ależ jeżeli wszystko to nie jest snem... to spełniły się najdroższe nasze życzenia!... z bólem serca przybyliśmy do Paryża... bo...
— Bo bardzo lubicie wieś, — podchwycił doktór, — ty i twoja anielska żona jesteście namiętni botanicy, jak o tém przekonywa ów piękny zielnik któryście oboje ułożyli w Montpellier, o z którym rozłączyć się było wam bardzo bolesno.
— Ależ, — rzekł młody lekarz z nowém zdziwieniem patrząc na żonę, — zkąd pan wiesz te szczegóły?
Dostrzegłem że pan mój nagle zbladł okropnie, chociaż zdawał się walczyć z gwałtowną boleścią;
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1364
Ta strona została przepisana.