młodéj, cudnie pięknej kobiéty, z gołą głową; ramiona i piersi jej pokryte były białą gazą.
Drugi portret przedstawiał młodego człowieka męzkiéj i pięknéj twarzy, ze słodkiém i dumném spojrzeniem; miał na sobie mundur politechnicznéj szkoły, rysy jego podobne były do rysów młodéj kobiéty któréj wyobrażenie poprzednio zwróciło moję uwagę.
Doktor Clément zapewne od kilku minut uważał mię w milczeniu, bo rzekł mi z wyrazem wewnętrznego zadowolenia:
— Prawda, że ten młodzieniec ma twarz bardzo miłą?
— O! tak panie — rzekłem obracając się ku niemu.
— To mój syn, — powiedział doktor, a poważna fizyonomia jego nagle zajaśniała najczystszą, najwznioślejszą miłością ojcowską. — To mój Just ukochany, a chociaż obecnie jest o kilka lat starszy niż w chwili gdy ten portret malowano, chociaż afrykańskie słońce opaliło jego cerę i zaszczytna blizna poorała czoło... poznałbyś go natychmiast po słodyczy, szczerości i energii którą na zawsze zachował.
— Czy dotąd służy w wojsku? proszę pana.
— Jest kapitanem inżynieryi i jednym z najlepszych oficerów armii. Ale to najmniejszy jego przymiot. Tylko dla braku jednéj kreski nie został
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1374
Ta strona została przepisana.