— Najlepszy tego dowód, że gdy wykradacza zwierzyny, Bête-Puanta, obsaczono jak wilka, ona zawsze nad nim czuwała i zawsze go ostrzegała.
— To téż, widząc że nic z nim nic poradzą, dali mu pokój.
— I on toż samo, poczciwy człowiek ten Bête-Puante; mówią że on dla tego tylko.... kradnie zwierzynę i rybę, aby świeżym kawałkiem pokrzepił jakiego chorego biedaka, aby go trochę wzmocnił.
— Tak mówią, i to bardo być może... żeby to był zły człowiek, toby go mała Bruyére tyle nie kochała.
— Od jakiegoś czasu często ich razem spotykają.
— O! ta czarodziejka musiała już zapewne i wykradacza oczarować.
— Bo też ona naprawdę czarodziejka i oczarowana — naiwnie dodała biédna i odrażająca Robin, — dosyć spojrzéć na nią i na mnie... jaka to u niéj nóżka zgrabna, jakie delikatne łytki, jakie rączki, figurka, choć dopiéro ma lat szesnaście; przy mnie, ona wcale do niczego nie wygląda.... więc niezawodnie jest zaczarowana.
— A gdyby nią nie była, dla czegóż zamiast spać razem i nami w oborze, jeszcze małą będąc
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/140
Ta strona została przepisana.