zawsze wolała sama gnieździć się na grzędzie ze swemi indykami?
— To to właśnie ci nie do smaku, mój chłopcze; ty byś może także chciał z nią poswawolić! rzekła la Robin zanosząc się od śmiechu i mocno pięścią w bok huknęła swego sąsiada z prawéj strony; ten, nie chcąc być ostatnim, przechylił się i także dzielnie pogłaskał po grzbiecie drugiego parobka, który drzemał; ten znowu dla dalszéj zabawki silnie kopnął nogą małego pastuszka; a biedny chłopczyna, ciągle drżący, wymusił na sobie uśmiech, ale nikogo nie uderzył!
— Ty, la Robin, tybyś pewno nie zrobiła jak mała Bruyére — ciągle śmiejąc się, rzekł parobek; — tyś nie taka głupia, żebyś nie miała nocować w naszej oborze.
To powiedziawszy Szymon głośno pocałował tę odrażającą istotę, powtarzając:
— Nie, nie, tyś nie taka głupia!
— Nie, ona nie taka głupia, dodał sąsiad z lewéj strony, całując ją niemniéj poufale i szczere, co wszakże żadnéj w Szymonie nie wzbudziło zazdrości. Mały pastuszek obojętnie patrzył, i słuch tych grubiańskich żartów, ale nie mamy zamiaru powtarzać tu całéj naiwnie cynicznéj roz-
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/141
Ta strona została przepisana.