Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1429

Ta strona została przepisana.

wniosłem, iż nie domyśla się bynajmniéj dla jak ważnych powodów wchodzę do niéj w służbę; widział tylko we mnie służącego zadowolonego iż dostał tak dobre miejsce.
Nakoniec zbliżył się dzień oddawna niecierpliwie oczekiwany; miała się spełnić nadzieja którą dotąd za marzenie uważałem... miałem mieszkać pod jednym dachem z Reginą.
Nie umiém opowiedziéć jak mi serce biło gdy po raz piérwszy zapukałem do drzwi pałacu Montbar. Spytałem o piérwszego sługę, a ten przeczytawszy kartkę kapitana Just poświadczającą tożsamość mojéj osoby, kazał mi iść za sobą do księżny.
Zapukał do wysokich podwoi małego salonu i wprowadził mię, meldując piszącéj natenczas Reginie:
— Oto pokojowiec którego księżna pani oczekiwała.
— Dobrze... odpowiedziała nie przestając pisać i nic patrząc na mnie.
Marszałek dworu wyszedł; zostałem sam na sam z przyszłą moją panią.
Księżna owinięta pomarańczowym w palmy szlafrokiem kaszmirowym, przypominała Dyanę łowczynię. Jéj przecudne krucze włosy naturalnie ułożone, zbiegały się w gruby warkocz w tyle głowy, a mała nóżka obota safianowym, srébrem wyszy-