Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1444

Ta strona została przepisana.

— Doprawdy! — zawołałem, — pojmujesz pani moje zdziwienie... bom nowy w tym domu... i wcale nie dostrzegłem smutku w mojéj pani...
— Teraz już nie jest smutna, ale dwa miesiące temu, to aż się serce krajało; szczęściem księżna poznała się z panią, i odtąd wszystko się zmieniło.
— Jak się zdaje, to pani Wilson cudów dokazuje...
— Tak sądzę, żywa, lubi zabawy, i ma tyle dowcipu, tak wesoła iż przy niéj nie ostoi się żadna melancholia... To téż ślicznie wyrugowała smutek księżny. Teraz tylko ciągle razem bawią się, hulają. Oto i dzisiaj znowu zdaje mi się że jadą razem na operę i na bal...
Rozmowę naszę przerwało przybycie guwernantki Angielki, która wiodła za rękę prześliczną, świeżutką i jak anioł milutką dziewczynkę.
— Panno Izabello, jeżeli pani wróci piérwój odemnie, — rzekła guwernantka — uprzedzisz ją żeśmy wyszły z panną Rafaelą na przechadzkę, bo piękna pogoda.
— Bardzo dobrze pani Brown, — odpowiedziała pokojówka.
— Bądź zdrowa moja dobra Izabello, — rzekła Rafaela czule całując pokojówkę: — przyniosę ci ciasteczko...