Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1448

Ta strona została przepisana.

w wyrazach tak prostych, naturalnych, i głęboko uczutych, że do żywego tą sceną wzruszony, Postanowiłem zdać mojéj pani sprawę korzystną dla jéj protegowanéj.
Dotąd jeszcze, kiedy pomyślę że ta nikczemna istota odgrywała komedyę kryjącą w sobie niegodziwą zasadzkę, pojąć nie mogę jak można być do tego stopnia obłudną.
Opuściłem ulicę Marche-Vieux tak uspokojony tém co widziałem i słyszałem, iż zasiągnięcie bliższych wiadomości o pani Lallemand, ani mi na myśl przyszło, zapomniałem nawet o zdziwieniu jakiego zrazu doznałem przekonawszy się iż w całym tym domu zamieszkuje jedynie osoba protegowana przez księżnę.
Wróciwszy do pałacu, ubrałem się starannie, bo wieczorem usługiwać miałem do stołu; książę miał wybornego krawca, to téż mój ubiór z cienkiego czarnego sukna, elegancko był skrojony. — Zupełnie ubrany, spojrzałem w małe lustro mojéj stancyjki, a widząc się w białéj, zgrabnie związanéj batystowéj chustce, czarnych jedwabnych pończochach i glansowanych trzewikach ze złotemi sprzączkami, pewny byłem że nie pozna mię książę, który raz tylko ze mną mówił, a to wówczas gdy był na pół pijany a ja ubrany w łachmanach.
W jadalnej sali zastałem marszałka i starego pokojowca księcia, imieniem Ludwik, który rzekł mi z przychylnością: