Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1451

Ta strona została przepisana.

Podług zlecenia Ludwika pobiegłem do przedpokoju otworzyć drzwi księżnie i mniemałem że dobrze uczynię skoro się jéj z uszanowaniem ukłonię; lecz rzekła mi z dobrocią, chociaż z lekkim uśmiechem:
— Raz na zawsze pamiętaj, żebyś mi się w moim domu nigdy nie kłaniał...
Zawstydzony moją niezgrabnością, zacząłem tłumaczyć się zająkliwie; Regina nie zważała na to, ale przechodząc przez salon do swojego gabinetu spytała:
— Byłżeś u pani Wilson?
— Byłem, mościa księżno... alem jéj nie zastał.
— Powiész więc odźwiernemu, żeby mi natychmiast przyniesiono list od pani Wilson, skoro tylko nadejdzie.
— Dobrze, mościa księżno...
— A u pani Lallemand byłeś?
— Widziałem ją mościa księżno; mieszka na trzeciém piętrze w domu, którego adres księżna pani raczyła mi udzielić...
— A oświadczyłeś że ją jutro odwiedzę?
— Oświadczyłem, mościa księżno.
— Musi tam być zapewne bardzo wielka nędza?... smutno spytała Regina.
— O! tak jest, proszę księżny pani... okrutna nędza.