Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1452

Ta strona została przepisana.

— Jestem pewna że to bardzo interesująca kobiéta.
— Sądzę że zasługuje na wszelkie względy księżny pani.
— To i owszem; bo...
Potém przerywając sobie, spytała księżna patrząc na stoliczek umieszczony obok jéj fotelu:
— Czy tu kto był podczas mojéj nieobecności?
— Nie wiem, mościa księżno, — odrzekłem zakłopotany, bom widział sprawiedliwe zdziwienia księżny, i lękałem się aby mię nie miała w podejrzeniu.
— To szczególniejsza... rzekła pani de Montbar i odwracając się ostro na mnie spojrzała.
Myliłem się zapewne, lecz zdało mi się że czytam na jéj twarzy ubliżające mi niedowierzenie. Tak dalece zmieszałem się iż mi rumieniec mimowolnie na twarz wystąpił, i zamiast oświadczyć po prostu że w mojéj obecności książę przyszedł tu z galeryi obrazów, stałem niemy i tak boleśnie wzruszony jakbym w istocie był winien. Czując atoli niebezpieczeństwo mojego położenia, gwałtem usunąć chciałem od siebie wszelkie podejrzenie, w tém księżna rzekła mi sucho:
— Każesz aby powóz mój gotów był na pół do dziewiątéj...
I przez chwilę ogrzawszy nogi przed kominkiem weszła do galeryi obrazów poprzedzającéj jéj sypialnią i znikła.
dejrzeniu. — To