Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1453

Ta strona została przepisana.

Zmartwiony zszedłem do odźwiernego dla wykonania rozkazów pani; a że u pana Romarin (tak się nazywał odźwierny) jadała stajenna służba, mogłem więc wypełnić podwójne zlecenie.
Pan Romarin do białości upudrowany i ubrany w wielkiéj liberyi, z całą swą powagą obowiązał się uprzedzić stangreta księżny i oddał mi dwa listy, z których jeden tylko co przyniesiono od pani Wilson; wraz z tym listem odźwierny doręczył mi także trzy przepyszne balowe bukiety, starannie zapakowane, i powiedział:
— Bukiet w tém pudełku, przyniósł chłopak od kwiaciarki księżny pani... dwa inne przynieśli kommissanci nie powiadając od kogo pochodzą.
W jednym z tych bezimiennych bukietów dostrzegłem przepyszną białą lilię i parmeńskie fijołki.
Zwolna wstępując na schody, z gorzką melancholią przypatrywałem się temu świéżemu i tajemniczemu bukietowi z którego wydobywała się słodka woń, gdyż skutkiem dziwnéj sprzeczności przypomniałem sobie owe biédne bukieciki pierwiosnków białych i fioletowych równie tajemniczych, które przez lat tyle w każdą rocznicę pogrzebu, składałem na grobie matki Reginy, tak że młoda dziewica nie doszła nigdy źródła téj pobożnej ofiary... Na to wspomnienie łzy mi w oczach