— A d’Hervillzier cy zawsze miewa swe nudne pretensje do śpiéwu? czy zawsze po cichu zaklina aby go proszono o śpiéw, a potém udaje że się wzdraga... Ale wszystko w nim dobrane: wysoki na sześć stóp, barczysty jak tambórmażor, a beczy jak organista!
— Pan d’Hervillier znaczny uczynił postęp: śpiéwa teraz nawet nieproszony.
— Jestto okrzyk rozpaczy, — ciągle drwiąco mówił książę; — a ten ogromny Dumolard, brat twojéj przyjaciółki od serca, — książę de Montbar nadzwyczaj złośliwie wymówił te słowa, — ten oburzająco słuszny jegomość, czy téż ciągle pięknym damom udziela swego powozu i loży, bo i tak już jego powszechna uprzejmość zjednała mu tytuł omnibusu?
— Pana Dumolard ciągle przedstawiają jako wzór niezmierzonéj uprzejmości... odpowiedziała księżna i zdawało się że pragnie iść z mężem w zawody o ironią. Lecz ta zamiana żartów miała w sobie coś cierpkiego, zimnego, zbyt dalekiego od owéj słodkiéj, udzielającéj się wesołości, jaką rodzi zaufanie i przychylność.
— Ale co do jego siostry — prawie z goryczą mówił daléj książę, — czy wiesz że wiele... ale to zbyt wiele mówią... o nowéj twojéj przyjaciółce?
— O mojéj nowéj przyjaciółce?
— Tak jest, o pani Wilson...
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1457
Ta strona została przepisana.