— Są to ryciny... zbiór historycznych portretów, które pan Just Clément raczył mi pożyczyć... Szukałam wzoru na bal kostiumowy... pan Just doradził mi abym wybrała pomiędzy rycinami które odziedziczył po ojcu.
— A... jakże się miewa kapitan Just? — spytał książę, już nie szyderczo, jak poprzednio gdy pytał o niektórych przyjaciół żony, lecz poważnie i z niejakiém wahaniem się...
Od chwili jak książę wymienił nazwisko kapitana Just, postrzegłem, że siedząc naprzeciw żony, nie spuszczał z niéj oka.
Regina nie uważając na tę niepokojącą baczność, księcia, z prostotą odpowiedziała:
— Pan Just Clément ciągle niepocieszony po śmierci ojca... ale jego smutek jest miły i łagodny... Nie unika on sposobności mówienia o tym którego żałuje, ale owszem sam jéj szuka... ja zaś zawsze jestem gotowa nieść mu tego rodzaju pociechę, bom jego ojca zarówno poważała jak kochała.
— W rzeczy saméj dktoor Clément był to bardzo szanowny człowiek — odparł książę, — a że mówimy o nim, donoszę ci że ten młody lekarz, ten wasz protegowany, wczoraj wyjechał do Montbar.
— Wiem o tém, bo przychodził do mnie na pożegnanie, — odpowiedziała księżna, — i dziękuje ci żeś...
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1459
Ta strona została przepisana.